Gdzie wsiąkł Zacier?

Kraków, 2018. Ufam, że historia znalazła szczęśliwy finał.

Od pewnego czasu przyglądam się z rosnącym zaciekawieniem ogłoszeniom zdesperowanych właścicieli zwierząt. Zapewne nie było ich więcej niż pół setki, co daje próbkę nieistotną statystycznie i udokumentowaną przypadkowo, dlatego większość materiału, jakim dysponuję, to uśrednione wspomnienia, zacząłem jednak podejrzewać, że zaginiony pies i kot mogą się okazać odmiennymi gatunkami... wypowiedzi. W przypadku pierwszym – naszych rzekomo najlepszych przyjaciół – częściej chyba spotykałem krótsze i raczej suche wyliczenie podstawowych faktów: rasy, umaszczenia, imienia. W tekstach z drugiej grupy udało się natomiast wyróżnić trzy prawdopodobne osobliwości. Plakacik, którego fotografię załączam, pozwala prześledzić wszystkie. Portret skreślono obszernie, punktując kolejno: ogólny kolor sierści, wzór umaszczenia, rodzaj i lokalizację czterech przebarwień/znamion. Uzupełniono opisem osobowości: „Zacier jest typowo domowym zwierzakiem i nigdy nie wychodzi poza dom.” Pojawiła się również informacja o specyficznych zachowaniach czy zdolnościach futrzaka: „Reaguje na gwizdanie, «kici-kici» i swoje imię.”

Powtórzę dla uniknięcia nieporozumień – przeczuwam błąd lub przypadek, ale być może warto przeanalizować rozpowszechnienie różnych typów narracji, sprawdziwszy uprzednio, co w sprawie czynników determinujących wybór domowego zwierzęcia ustaliła psychologia.