...coś na kształt świdra

Kraków, ul. Krupnicza, 2014
Zwróciłem już wcześniej uwagę na występujące niekiedy rozdwojenie - bohomaz niechlujny acz sympatyczny nie zawsze wywołuje szczękościsk w przeciwieństwie do udanych artystycznie murali, które sławić mają przewagi piłkarskich klubów. Uogólnianie negatywnych reakcji wynika z łatwego do udokumentowania i uzasadnionego skojarzenia subkultury kibicowskiej z agresywnym obszczywaniem terytoriów. Przypadki pozytywnego odbioru rysunków o odmiennej proweniencji wynikać mogą natomiast z poprawnego rozpoznania natury całego zjawiska. Często mianowicie nadużywa się terminu street art, gdy przedmiot opisu więcej ma chyba wspólnego z tym, co Czesław Robotycki określał mianem „sztuki a'vista” - niecyzelowanej i zależnej od kontekstu, na który stanowi bezpośrednią reakcję.* Gdyśmy dowiedli podobnego przesunięcia akcentów ze sztuki na folklor w potocznym odbiorze murali, wskazówek dla zrozumienia niekonsekwencji ocen dostarczyłaby tradycyjna etnografia - zważmy na przykład, że tekstom folkloru przyznaje się prawo do większej realizacyjnej swobody, nie oczekując trwałości. Przykład: koślawa rybka Marcelka, która nie irytację, ale rozczulenie mogła budzić. Sądząc również z późniejszego stanu tablicy - rysunek, choć stawiał opór, zasadniczo okazał się zmywalny.

* Czesław Robotycki Etnografia wobec kultury współczesnej, Kraków, 1992, ISBN 83-233-0542-0.