Licencja na podglądanie

Zacznijmy od murali, które za sprawą Internetu stały się dobrem ogólnodostępnym i mogą nam posłużyć jako wygodny pretekst do myślenia. Chodzi mianowicie o dwie prace Banksy'ego: monumentalny manifest One nation under CCTV* oraz kuksaniec w postaci pytania What are you looking at?** - obydwa namalowane prowokacyjnie w polu widzenia kamer monitoringu. Komunikaty dopełniają się wybornie. Pierwszy, poprzez aluzję do amerykańskiej deklaracji wierności wolnościowym ideałom, w której opiekuńczego Boga zastąpiły bezduszne oczy systemów elektronicznego nadzoru, to zwięźle wyrażone przeczucie postępującego zniewolenia. Drugi jest gniewnym odruchem wobec ograniczającego swobodę narzędzia. Nowoczesne miasta w tym są bez wątpienia między sobą podobne, bo echa wielogłosu sprzecznych oczekiwań i obaw, który zainspirował londyńskiego artystę, usłyszymy również w Krakowie - ulica Brzozowa na Kazimierzu: ostrzegawczo-dyscyplinującą tabliczkę TEREN MONITOROWANY opatrzono wyraźnie spontanicznym komentarzem: SERIO? Dwojakie odczytanie jest tutaj dopuszczalne - mamy do czynienia z wyrazem pobłażliwego niedowierzania w skuteczność nadzoru lub irytacją, że zaanektowano niepotrzebnie kolejny skrawek wspólnej przestrzeni, który nie wymaga stałego pilnowania. Z przyczyn praktycznych dla autora nielegalnego graffiti kamera jest bronią w arsenale przeciwnika, a bywa antropomorfizowana i staje się wrogiem per se - takie podejrzenie wydaje się dorzecznym w świetle materiału. Trudniejszym do praktycznego sformułowania jest pytanie, jak mierzy się z nią wzrokiem "zwyczajny przechodzień", gdy wymiana spojrzeń nie pozostawia śladów, z których mógłby skorzystać etnograf, choćby równie nietrwałych jak napis kredą.


* Graffiti artist Banksy pulls off most audacious stunt to date – despite being watched by CCTV, www.dailymail.co.uk [2014.07.25]
** What are you looking at security camera by Banksy, www.stencilrevolution.com [2016.03.09]