Poza inwentarzem: wałki fonograficzne


W roku 1932 Kazimierz Moszyński, Filaret Mychajłowicz Kolessa i Jadwiga Klimaszewska wyruszyli na Polesie, które w opinii tego pierwszego było „pod względem muzyki ludowej najszczerszą »ziemią nieznaną«” [Moszyński 1932:69]. Zamiar w pierwszej kolejności ściśle etnograficzny, dokumentacyjny: „zapisanie jaknajwiększej ilości materjału w samem sercu tego głuchego kraju [...] nad obszernemi bagnami hryczyńskiemi” [Moszyński 1932:69]. Nie wrócili z pustymi rękami. „81 melodyj, w tem 59 wokalnych i 22 instrumentalnych: na ligawce, fujarce, skrzypcach i harmonji” [Moszyński 1932:70] – to jedynie część materiału zebranego podczas dwóch tygodni intensywnej pracy, ale część najbardziej frapująca – wyryte na walcach fonograficznych nagrania.

W zbiorach Archiwum Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ znajduje się obecnie, w lipcu 2016 roku, jedenaście pachnących woskiem cylindrów patentu Thomasa Edisona. Niestety, zarówno przywołane wyżej sprawozdanie, które stwierdza, iż materiał dźwiękowy przechowywał profesor Kolessa [Moszyński 1932:70], jak również opisy na kartonowych tubach zabezpieczających kruche nośniki każą wątpić, by w tej liczbie znalazł się choć jeden przywieziony z Polesia. Zacznijmy od najbardziej obiecującego na pierwszy rzut oka, bo opatrzonego precyzyjną datą. Niestety, dzień „3.IV.32”, skreślony na spodzie tuby charakterem pisma, który autorstwo adnotacji pozwala przypisać Moszyńskiemu, nie pasuje do wrześniowego terminu wyprawy [Moszyński 1932:69], na wieczku zaś drugi komentarz, prawdopodobnie ręką Klimaszewskiej, o treści „próbne”. To słowo nielitościwe powtarza się jeszcze na innym, a dalej są i takie notatki: „I [pierwsza] połowa zepsuta”, „pęknięte”, „spleśn[iałe]”. Osiem mówi nam, wykaligrafowanymi na podstawach numerami, o zbiorze pierwotnym liczącym co najmniej dwieście wałków, ale trzy imiennym stemplem opieczętował Seweryn Udziela. Coup de grace: przy dokładnych oględzinach samych cylindrów przynajmniej połowa ujawnia powierzchnię nietkniętą rylcem maszyny.

Przyjrzyjmy się jednak rewersowi powyższej argumentacji. Wynika z niego przecież i to, że jakiś fragment zdołalibyśmy może odsłuchać mimo upływu czasu, pozostaje więc symboliczny margines (nie)prawdopodobieństwa. Choćby na żartobliwą przyśpiewkę w wykonaniu pracowników Katedry Etnografii Słowian UJ testujących nowe urządzenie.

BIBLIOGRAFIA
Moszyński K., 1932, O badaniach muzyczno-etnograficznych na Polesiu w r. 1932, „Lud Słowiański”, tom III, zeszyt 1, dział B: etnografja, strony 69-79.